środa, 19 marca 2014

Rozdział 1

( perspektywa Draco)
Otworzyłem białe serce, a moje własne zatrzymało się na chwilę. To było zbyt nierealne aby było prawdziwe.
- Jakim cudem? - pomyślałem
No właśnie. Jakim cudem Granger mogła być córką najpotężniejszego czarnoksiężnika na świecie?
- Idziemy - warknąłem na towarzysza.
Zabini o nic nie zapytał. Kiwnął tylko głową, przygarnął rudą Weasley do siebie poczym złapał kawałek mojej szaty. Teleportowaliśmy się z cichym trzaskiem. Znaleźliśmy się w salonie. Wskazałem dziewczynom kanapę. Ruda usiadła, ale Granger była uparta i stała w uporze.
- Siadaj - poleciłem ,ale dziewczyna nie posłuchała. - Siadaj! - powtórzyłem
- Nie - odpowiedziała uparcie
- Siadaj! - warknąłem celując w dziewczynę różdżką, tym razem usiadła naburmuszona.
Usiadłem obok brązowowłosej, zeskoczyła z kanapy jak oparzona.
- Siadaj! - poleciłem ponownie pokazując na nią różdżką. Usiadła jak najdalej ode mnie jak się tylko dało. Zaśmiałem się chłodno. Granger córką Czarnego Pana... Granger. Granger. Granger. Cholera! Ona się poskarży. Powie mu ,że z niej szydziłem! Cholera! Pierwszy raz się bałem. Tak. Ja Dracon Lucjusz Malfoy poraz pierwszy raz w życiu byłem naprawdę przerażony.
* * *
(Perspektywa Hermiony)
Wraz z Ginny szłyśmy ulicami Londynu. Musiałyśmy kupić sobie jakieś ubrania.
- Drętwota! - usłyszałam ,a zaklęcie przeleciało obok mnie
Pisnęłam ze strachu ,a jeden ze śmierciożerców zaśmiał się szyderczo. Pociągnęłam Ginny w kierunku zaułka. Śmierciożercy zaszli nam drogę, poszłyśmy w przeciwnym kierunku ,ale oni znów zagrodzili nam jedyną drogę ucieczki. Mężczyzna najbliżej mnie zacmokał poczym złapał mnie za włosy i pociągnął ku górze. W oczach miałam łzy. Zlustrował mnie wzrokiem. Popchnął mnie na ścianę, uderzyłam w nią plecami. Zamarł, zawahał się. O co chodzi? Jego wzrok zatrzymał się na moim dekolcie. Sparaliżowało mnie przerażenie. Odchylił mój dekolt. Po chwili to jego zmroziło. Jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie paraliżu. Sięgnął po naszyjnik. Otworzył go.
- Idziemy - warknął na drugiego śmierciożerce
Ogarnęła nas ciemność. Znaleźliśmy się w salonie. Pierwszy ze śmieciożerców (ten ,który zobaczył naszyjnik) wskazał na kanape. Nie usiadłam.
- Siadaj - powiedział - Siadaj! - powtórzył
- Nie! - odpowiedziała hardo
- Siadaj! - powiedział wskazując na mnie różdżką, usiadłam.
Śmierciożerca opadł na kanapę obok mnie. Momentalnie od niego odskoczyłam.
- Siadaj!! - znów wskazał na mnie różdżką
Zajęłam miejsce jak najdalej od niego się dało. Zaśmiał się szyderczo.
Po chwili drzwi pokoju otworzyły się. Śmierciożercy momentalnie opuścili salon zaciągając Ginny ze sobą. Nie mogłam nic zrobić. Zostałam w pomieszczeniu wraz z brązowowłosym mężczyzną i kobietą podobną do niej samej.
- Zabijcie mnie! - powiedziała - Nie powiem Wam o Zakonie ani o Harry'm!
- Nikt Cię nie zabije - powiedział mężczyzna podobny do...Tom'a Marvolo Riddle'a!
- Masz racje najpierw będziecie mnie torturować! - warknęła na nich Hermiona
- Hermionko - powiedziała kobieta tak bardzo podobna do niej.
- Kim jeste...
- Twoimi rodzicami - przerwał jej mężczyzna
- Co?! Kim jesteś?!
- Tom Marvolo Riddle, jestem twoim ojcem - powiedział ponownie
- A ty? - zwróciła się do kobiety - Ty.. jesteś...
- Twoją mamą,nazywam się Alison Riddle - powiedziała kobieta z uśmiechem
- Jak to możliwe? - zapytała Hermiona - Ja Cię... pamiętam! - wykrzyknęła do kobiety

wtorek, 18 marca 2014

Prolog

(Perspektywa Draco)
Aportowałem się w jadalni Riddle Manor, przed moim Panem. Skłoniłem głowę poczym usiadłem na swoim stałym miejscu pomiędzy moją matką, a siostrą. Spojrzałem na twarze zebranych na których malowała się mieszanka strachu,niepewności i zaciekawienia.
Po chwili obok mego Pana zasiadła jego żona - Alison.
- Zapewne zastanawiacie się po co Was tutaj zebrałem - Czarny Lord powstał - Otóż powierzam Wam pewną ważną misję, wszyscy razem i każdy z osobna powinien mnie teraz słuchać - wzrok Riddle'a przesunął się po zebranych - Musicie znaleźć pewną dziewczynę, jest wychowana przez mugoli. Dziewczyna ta jest moją córką i zarazem dziedziczką Slytherina.
- Panie...czy mogę coś powiedzieć? - zapytał Avery
- Mów - powiedziała Alison miłym głosem - o co chodzi Avery?
- Chodzi o... jak będziemy mieli ją odnaleźć?
- A więc dla takich kretynów jak Avery przypomnę zasadę! - wysyczała moja pani - Zawsze. Posłuchaj. Do. Końca. Crucio!!
- Wracając do tematu mojej córki - powiedział Voldemort mordując wzrokiem Avery'ego - Nosi naszyjnik. Białe serce w środku ,którego jest zdjęcie moje i Alison. Po tym ją rozpoznacie. Draconie ty z Blaisem. Narcyzo z Lucjuszem. Avery z Dołohow'em. Alicjo ty z Monicą.
Czarny pan kontynuował wymienianie par. Ale ja go nie słuchałem po mojej głowie chodziła jedna myśl: która ze szlam jest córką mojego Pana?
Tom powiedział coś jeszcze jednak złapałem Zabiniego za kaptur poczym teleportowliśmy się z cichym trzaskiem.
Wraz z diabłem patrzyliśmy na szyje każdej kobiety czy chociażby dziewczyny. Nagle zobaczyłem...Granger.  Naczelną szlamę gryfońskiej chołoty.Zabini mnie szturchnął, wzrokiem wskazał na Granger. Kiwnąłem głową na znak ,że możemy postraszyć ją i wiewiórkowatą siostrę Wieprzleja.
- Drętwota! - moje zaklęcie trzasnęło w ścianę obok starszej z dziewcząt.
Zaśmiałem się kiedy zobaczyłm jak Granger pisnęla ze strachu razem z rudą. Zaczeły uciekać.
- To był błąd Granger - pomyślałem
Wraz z z Zabinim zaszliśmy drogę dziewczyną. Weasley pociągnęła brązowowłosą w przeciwnym kierunku, a my ponownie zagrodziliśmy im drogę. Sytuacja coraz bardziej mnie śmieszyła, biedna, sparaliżowana Granger. Nie wyjęła różdżki. Zacmokałem, poczym złapałem szlamę za włosy. Jej oczy zaszły łzami. Zaśmiałem się. Spojrzałem na jej włosy, oczy, zaróżowione policzki i na szyję ,na której nie było serca.
- Smoku, kretynie - skarciłem siebie w myślach - Granger córką Voldemorta, dziedziczką Slytherina? To smieszne!
Popchnąłem szlamę na ściane przygwożdżając ją do niej. Była w pułapce. I wtedy zamarłem. Dwa sznuczki uciekające pod bluzkę gryfonki. Odchyliłem jej dekolt i stałem sparaliżowany strachem. Białe serduszko. Otworzyłem je...